Doświadczony, 35-letni Wilfredo Caballero niemalże od początku swojej kariery w Manchesterze City kojarzył się z rolą tak zwanego bramkarza pucharowego.
Były zawodnik Malagi przez dłuższy czas pełnił w zespole The Citizens rolę dublera Joe Harta, pojawiając się na boisku jedynie w spotkaniach rozgrywanych w ramach krajowych pucharów.
Analogiczna sytuacja miała miejsce także na początku obecnego sezonu, z tym że Argentyńczyk był teraz zmiennikiem Claudio Bravo, który wygryzł z zespołu Harta.
Problemy aklimatyzacyjne byłego zawodnika Barcelony i sporo błędów w bramce City, sprawiły że szkoleniowiec Pep Guardiola w końcu zdecydował się na odważne posunięcie.
W ciągu ostatnich dni, sytuacja Caballero zmieniła się diametralnie, a doświadczony goalkeeper doczekał się szansy z prawdziwego zdarzenia od katalońskiego trenera.
Wychowanek Boca Juniors zameldował się na murawie w meczu z Crystal, Palace, West Hamem oraz Swansea City, odpłacając się Hiszpanowi dobrą grą, wpuszczając jedynie jednego gola.
Czy oznacza to, że doczekaliśmy się nowego numeru jeden w bramce Manchesteru City? Ciężko stwierdzić. Nawet jeśli Caballero zdołałby wygryźć Bravo na stałe z bramki City, to jego czas na Etihad Stadium wydaje się być mocno ograniczony.
Kontrakt goalkeepera z Manchesterem City wygasa wraz z końcem obecnego sezonu, a do niedawna był on postrzegany jako pewniak do odejścia z klubu w letnim transferowym.
Wiele wskazuje na to, że mimo dobrej gry Caballero, Guardiola podtrzyma swoje stanowisko i będzie rozglądał się za młodszym zawodnikiem, który podjąłby rywalizacje nie z Willym, a z Bravo.
Bez względu na to, Argentyńczyk ma teraz swoje pięć minut w Manchesterze City i jest zdeterminowany, aby cieszyć się tym, bez względu na to, jak długo będzie to trwać.