Pomimo niewielu okazji do gry, Eliquim Mangala nie obawia się o swoją przyszłość. Kontuzja Johna Stonesa, oraz wiecznie niepewny stan fizyczny Vincenta Kompany’ego otworzyły Francuzowi drzwi do pierwszego składu Obywateli.
Mangala wybiegł od pierwszej minuty w pojedynku z Feyenoordem i zaliczył dość dobry występ. Klub zakończył mecz na zero z tyłu i można się spodziewać, że to właśnie były zawodnik FC Porto zajmie miejsce u boku Nicolasa Otamendiego na środku obrony The Citizens w najbliższych meczach. 26-latkowi pozostały jeszcze 2 lata kontraktu, jednak niewykluczone, że Mangala zdoła jeszcze przekonać do siebie trenera i realnie wspomóc grę zespołu. Wydawało się, że Francuz opuści klub w letnim okienku transferowym, jednak zarząd nie wyraził na to zgody.
– Jestem realistą. Wiem, że w futbolu wszystko może się zdarzyć– mówi Francuz.
– Teraz jestem tutaj. Czy wciąż będę grał w tym klubie za 2 miesiące, w przyszłe lato czy za rok, tego nie wiesz nigdy.
– Jedyne co możesz zrobić to skupić się na rzeczach, na które masz wpływ.
– Na tę chwilę jest dla mnie miejsce w składzie, w tym klubie. Dalej będę ciężko pracował i starał się pomagać swoim kolegom, bez względu na to czy będę grał czy nie.