Trener Bournemouth, Eddie Howe, powiedział po przegranym 0-4 meczu, że jego zespół trafił na dobry dzień City, ale porażka jest również wynikiem błędów w defensywie Wisienek. Ponadto, zdaniem Anglika, decydujący był pierwszy gol.
– Pierwszy gol był prawdopodobnie najbardziej rozczarowujący, ponieważ wynikał z ustawienia. To była naprawdę słaba piłka, a my nie potrafiliśmy sobie z nią poradzić.
– Kiedy pozwalasz dobremu zespołowi wcześnie zdobyć bramkę, to daje im przewagę, a nam utrudnia zadanie.
– Gra od stanu 0-3 była długa, dlatego szacunek dla zawodników, że nie poddawali się. To było jednak trudne, zwłaszcza na początku.
Piłkarze Bournemouth we wczorajszym spotkaniu mieli także problemy z kreowaniem sytuacji bramkowych i zanotowali jedynie dwa celne strzały- główkę Steve’a Cookera w 30 minucie (wybronioną w świetnym stylu przez Willy’ego Caballero) i strzał z dystansu Matta Ritchiego w 92 minucie.