Erling Haaland przyznał, że w szatni Manchesteru City zapanowała ogromna radość po trudnym, ale cennym zwycięstwie 1:0 nad Tottenhamem Hotspur w Premier League.
Napastnik wrócił na boisko po przerwie spowodowanej kontuzją i potrzebował zaledwie 12 minut, aby ponownie wpisać się na listę strzelców. Pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce po dośrodkowaniu Jeremy’ego Doku, zdobywając swój 20. gol w obecnym sezonie ligowym.
Dzięki temu trafieniu Haaland został drugim piłkarzem w historii Premier League, który w trzech pierwszych sezonach z rzędu strzelił ponad 20 bramek. W debiutanckim sezonie zdobył ich aż 36, a w rozgrywkach 2023/24 ma już 27. Jego skuteczność jest niepodważalna, ale Norweg konsekwentnie podkreśla, że priorytetem pozostaje sukces drużyny.
Sytuacja w tabeli Premier League pozostaje napięta. Podopieczni Pepa Guardioli wygrali trzy z ostatnich pięciu spotkań ligowych i aktualnie zajmują czwarte miejsce. Haaland nie krył zadowolenia po końcowym gwizdku.
– Jestem szczęśliwy. To ważne trzy punkty, a tego nam potrzeba.
– Myślę, że Jeremy Doku zagrał naprawdę dobry mecz i powinien mieć dziś więcej asyst. To był świetny gol i dobrze było dostać piłkę od niego. Niełatwo było przewidzieć, kiedy przejąć piłkę, miałem szczęście, że tam odbiła.
Napastnik osiągnął kolejny niezwykły wyczyn, zostając drugim zawodnikiem w historii Premier League, który w trzech różnych sezonach zdobył ponad 10 bramek zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Mimo imponujących statystyk pozostaje skoncentrowany na celach drużynowych.
– Oczywiście, miło to teraz słyszeć, ale kiedy jesteś w środku wydarzeń, to tak naprawdę o tym nie myślisz. W pierwszym sezonie wszyscy mówili o rekordzie liczby goli, ale nie mogłem o tym myśleć, ponieważ chciałem po prostu wygrywać mecze i zdobywać tytuły. To nie jest mój cel, moim celem jest pomóc drużynie wygrać. Wiem, że to nudne, ale to prawda. Oczywiście, miło jest strzelać gole, ale liczy się zwycięstwo.
Źródło: www.mancity.com