Jeremy Doku uważa, że mimo przegranej 0:2 z liderem Premier League, Liverpoolem, na Etihad Stadium, Manchester City może wyciągnąć wiele pozytywnych wniosków z tego meczu. Bramki Mohameda Salaha i Dominika Szoboszlaia w pierwszej połowie przesądziły o triumfie gości, którzy grali w ulewnym deszczu w Manchesterze.
Podopieczni Pepa Guardioli dominowali w posiadaniu piłki, kontrolując ją przez 66% czasu gry i oddając więcej celnych strzałów niż rywale. Obywatele wymusili siedem rzutów rożnych, a Omar Marmoush trafił do siatki, jednak był na pozycji spalonej, co unieważniło gola.
Doku podkreśla, że postawa zespołu napawa optymizmem na przyszłość.
– Mieliśmy wiele sytuacji ofensywnych, ale po dwóch straconych bramkach rywale cofnęli się głęboko.
– Bronili się bardzo dobrze i grali z kontrataku, co utrudniało nam znalezienie przestrzeni. Niektóre mecze tak wyglądają. Musimy skupić się na pozytywach i kontynuować pracę.
Belg uważa, że Liverpool nie był wyraźnie lepszy.
– Patrząc na ten mecz, nie sądzę, by nas przewyższali. Straciliśmy gole po stałym fragmencie i długim podaniu. Gratulacje dla nich, bo wiedzieliśmy, że lubią grać za plecy obrońców. Spisali się dobrze, a gdy rywal tak skutecznie się broni, trudno odrobić straty. Graliśmy dobrze, ale mogliśmy lepiej wykorzystać swoje okazje.
Skrzydłowy stanowił stałe zagrożenie na lewym skrzydle w starciu z Trentem Alexandrem-Arnoldem. Był piątym zawodnikiem w historii Premier League, który wykonał osiem udanych dryblingów w pierwszej połowie meczu. Mimo to Doku przyznaje, że finalizacja akcji pozostawia jeszcze pole do poprawy.
– Czasami brakowało tego ostatniego podania. Wielokrotnie udawało mi się minąć rywala, ale potem czegoś brakowało. Zagrałem kilka dobrych piłek w pole karne, ale musimy je lepiej wykorzystywać. Musimy przeanalizować mecz i sprawdzić, co ja mogę poprawić oraz co możemy ulepszyć jako zespół.
Źródło: www.mancity.com