Selekcjoner reprezentacji Belgii, Marc Wilmots dolał oliwy do ognia w starciu z szkoleniowcem Manchesteru City, Manuelem Pellegrinim.
Obaj Panowie mają ze sobą na pieńku, po tym jak w październiku Vincent Kompany udał się na ostatnie zgrupowanie reprezentacji Belgii.
Kapitan City zmagał się w tamtym czasie z kontuzją łydki i w opinii Pellegriniego nie był jeszcze w pełni gotowy do gry. Wilmots uznał jednak inaczej i desygnował defensora do gry w meczu z Izraelem. Trener City bardzo zdenerwował się decyzją swojego kolei po fachu i w kolejnym meczu posadził Kompany’ego na ławce rezerwowych.
Belgijski selekcjoner z perspektywy czasu uważa, że wyświadczył przysługę Manchesterowi City, decydując się na wystawienie Kompany’ego w składzie swojego zespołu podczas październikowego spotkania.
– Myślę, że zrobiliśmy dokładnie to, co trzeba było zrobić. Sam pracowałem w klubie i wiem, jak wyglądają tego typu sytuacje. Rozmawiałem z Vincentem i wspólnie uznaliśmy, że będzie grał przez godzinę. To było dla niego najlepsze przygotowanie do jego powrotu do Manchesteru City – stwierdził Wilmots.